Olę Cichoń poznałem w 2013 r. Usłyszałem o 7 letniej dziewczynce, która dzielnie walczy z postępującym zanikiem mięśni, tzw. Dystrofią Ullricha. Byłem wtedy w trakcie intensywnych przygotowań do mojego kolejnego startu w zawodach triathlonowych morderczej edycji Ironman. Zawsze, mój każdy „bezpłucny” kilometr startowy z pomocą sponsorów i darczyńców, dedykuję walczącym o życie, wybranym podopiecznym. Spotkanie z Olą i Jej rodziną, było jednym z najważniejszych w moim życiu. Zrozumiałem dzięki małej dziewczynce w zupełnej czystości takie pojęcia jak: Miłość, Rodzina, Cierpienie, Dojrzałość, Wiara, Pokora, Walka. Było to coś absolutnie niemierzalnego w swym pięknie… Kiedy dzisiaj czytam autorską poezję i przemyślenia nastoletniej Oli pt. „Myśli Małej Strzałki”, kiedy widzę Jej straszne cierpienie fizyczne- dotykam Nieba i sensu człowieczeństwa. W tej ludzkiej kruchości, jest bowiem niesamowity płomień i siła życia. Choć medycyna jest bezsilna, Ola stanowi największe świadectwo, że choroba może tworzyć ludzkie diamenty. Nauczyć wartości każdego dnia, piękna jakiego tkwi w człowieku, bezsensowności prób skalowania naszych problemów. Nie wiem ile jeszcze czasu Nam pozostało by ogrzewać się w blasku tej małej Kobietki, ale dla takich „ Strzałek” – warto żyć. Oleńko… walcz proszę i bądź.